Kto powiedział, że jak bolognese to tylko ze spaghetti? Razem z Moniką Mrozowską – ambasadorką naszego bloga, pokażemy Wam inną wersję tego włoskiego szlagieru. Bogata w związki mineralne, witaminy i fitohormony szałwia (z łac. salvere, czyli „leczyć”, „ratować”), poprawi wygląd skóry i zmniejszy stres, związany z pracą. Gałka muszkatołowa wydobędzie smak i zaostrzy apetyt na więcej. Rozmaryn poprawi krążenie, uwolni drzemiące w nas pokłady energii i rozgrzeje w chłodne, jesienne wieczory. Czego chcieć więcej, jeśli nie dokładki?
Marchewkę i korzeń pietruszki ścieramy na małej tarce, cebulę kroimy w małą kostkę. Warzywa wrzucamy do garnka na rozgrzaną oliwę i dusimy 2-3 minuty. Dodajemy poszatkowany czosnek, szałwię, rozmaryn, pokrojone w małą kostkę tofu oraz pomidory z puszki, koncentrat oraz wodę i dusimy kolejne 15 minut. W tym czasie gotujemy łazanki al dente w lekko osolonej wodzie z dodatkiem oleju (żeby się nie sklejały). Sos pomidorowy solimy do smaku. Naczynie żaroodporne smarujemy odrobiną sosu. Następnie układamy połowę ugotowanych łazanek (odsączonych z wody). Na łazanki kładziemy połowę sosu pomidorowego. Drugą warstwę łazanek i drogą warstwę sosu. Przygotowujemy beszamel. W garnku na gazie roztapiamy masło, dodajemy mąkę. Energicznie mieszamy aż mąką lekko się przyrumieni. Zdejmujemy z gazu, dodajemy letnie mleko. Ponownie dokłądnie mieszamy na gazie aż masa odrobinę zgęstnieje. Zdejmujemy z gazu. Solimy i dodajemy gałkę muszkatołową. Na drugą warstwę sosu pomidorowego delikatnie nakłądamy beszamel i posypujemy twardym serem. Zapiekamy w temp. 180 stopni przez ok. 20 minut, aż ser i beszamel się przyrumienią. Na talerzu dekorujemy poszatkowaną natką pietruszki.